Zapewne pierwszy pytanie, które sobie zadajecie, brzmi: “Po co naszej organizacji strona w kolejnym portalu społecznościowym? To wszystko jest strasznie zasobożerne i czasochłonne!”.
Znajduję aż 4 uzasadnienia.Otóż jeżeli już założyliście konto na Gmailu lub profil na YouTube, to Google nie da Wam żyć, dopóki nie stworzycie profilu także w Google Plus. A od stworzenia profilu do założenia strony organizacji droga jest już jasna i prosta niczym Trasa Łazienkowska.Jest też inna motywacja do założenia strony w G+.
Istnieje plotka, krzewiona przez wyznających zwykle kult Google specjalistów ds. SEO, że strona w Google Plus wpływa na pozycję naszej strony www w miłościwie nam panującej szukajce. Warto więc założyć stronę w Google Plus – ot tak, na wszelki wypadek.
Kolejny powód – może nawet najbardziej przekonujący – jest taki, że po założeniu strony w G+ wyszukiwarka Google na zapytanie zawierające nazwę naszej organizacji wypluwa z siebie takie gustowne okienko po prawej stronie, jak na poniższym przykładzie (zobacz, jak to zrobić).
Ostatni argument przemawiający za Google Plus to Hangouts On Air. Ale o tym dalej.
Z kim będziecie gadać?
Powiedzmy sobie szczerze – Google Plus to nie kolejny Facebook, z całym beztrosko lajkującym co popadnie społeczeństwem na pokładzie. Ludzie naprawdę korzystający z Google Plus – czyli Wasi potencjalni obserwatorzy – to dość specyficzna ekipa. Gdyby wcielić główne cechy użytkowników w jedną postać, to byłby to 28-letni gość z “mgr inż”-em przed nazwiskiem, który chętnie wchodzi w polemiki na ważkie, znaczy technologiczne tematy.Na takim facecie raczej nie zrobią wrażenia zwierzęta domowe (bez względu na to, jak bardzo puszyste by nie były) ani pożyczki z Kwejka, za
to chętnie doceni on możliwość wpłaty kasy na fundację za pomocą jednego kliknięcia i zasugeruje ulepszenia w aplikacji mobilnej służącej do namierzania najbliższego defibrylatora.Nim więc popełnicie stronę w Google Plus, zastanówcie się, czy tematy bliskie naszemu inżynierowi są równie bliskie Wam.
Przekonani? To do dzieła!
Jak wspomniałam, twórcy Google Plus raczej nie rzucają kłód pod nogi chętnym do założenia strony w tym serwisie, a nawet dostarczają zgrabnych instrukcji. Rachu ciachu i po strachu.
Co jednak zrobić, gdy już mamy tę stronę w Google Plus? Jak działać, by ją skutecznie wykorzystać? Tu również nie zostajemy pozostawieni sami sobie – oto
zestaw dobrych rad. Od siebie dorzucę jeszcze jedną: udzielanie się w społecznościach poświęconych tematom zbieżnym z działalnością Waszej organizacji pomoże zyskać Wam nowych “kręgaży” (czyli osób, które dodadzą Was do kręgów, a więc zaczną obserwować).Idea społeczności w Google Plus jest identyczna jak na forach tematycznych rozproszonych po całej sieci. Ale tutaj jest łatwiej i przyjemniej. Nie trzeba bowiem tworzyć piętnastu profili, by móc zabrać głos w każdej toczącej się na dany temat dyskusji. We wszystkich interesujących Was społecznościach występujecie jako jedna i ta sama strona.
Dzieje się? Kręgaże są? Czas na Hangouts on Air.Gdy już mamy do kogo mówić na Google Plus, warto zainteresować się prawdopodobnie najciekawszą funkcją wbudowaną w ten serwis. Mam na myśli Google Hangouts On Air, czyli Guglowe Spotkania w Wersji Żywej. Jeżeli mieliście kiedykolwiek do czynienia z telekonferencjami lub oprogramowaniem Skype, to idea będzie Wam bliska. Tylko że Spotkania na Żywo są jeszcze fajniejsze. A to dlatego, że za ich pomocą można nie tylko urządzać pogaduchy z 10 osobami na raz, ale na dodatek transmitować te pogaduchy na żywo przez YouTube’a do przeogromnej rzeszy internautów.
Tutaj możecie zobaczyć, jak to wygląda w praktyce. A tak rozmawialiśmy z Wami w zeszłym roku.
Aby urządzić Hangout On Air potrzebujecie nie tylko super tematu i ludzi po drugiej stronie, którzy chcą o nim rozmawiać, ale także konta w YouTube. Wszystkie pozostałe sprawy zostały gruntowanie omówione w specjalnym przewodniku.
Słowem podsumowania
Co się będziemy oszukiwać – działania na Google Plus nie należą do łatwych, a chętnych do klikania w te pięknie Plus Jedynki pod postami jak na lekarstwo. Plus (nomen omen) jest taki, że dyskusje toczące się w G+ są zwykle mertoryczne, dociekliwe, na temat. Właśnie takich rozmów z interesariuszami z całego serca Wam życzę!
Marta Siek – wolontariuszka Pokojowego Patrolu i Now! Go Online